Odwołująca się do współczesności ikonografia i oscylowanie między hiper- i surrealizmem – tak można bardzo krótko scharakteryzować malarstwo Jarosława Kukowskiego.
Jego twórczość, by ją opisać, wymaga jednak więcej niż kilku słów. Posłużę się przy tym najbardziej charakterystycznymi, moim zdaniem, obrazami artysty.
W pracach Jarka jednym z częstych elementów jest zdegenerowana, czasem tylko zmodyfikowana, forma cielesna. To skórzaste modliszki, czołgi-penisy, putta mutanty – wszystkie są, w moim postrzeganiu jego sztuki, szyderstwem z kultu ciała, który opanował współczesny świat. Oczywiście w zależności od sytuacji różnią się nieco znaczeniowo, ale można byłoby je tak ogólnie, jako element twórczości, scharakteryzować.
W Elementach zdrady kształty te kojarzą się z czymś obrzydliwym. Kukowski mógł namalować piękne ciała splecione w namiętnym uścisku – potrafi to zrobić (spójrzmy chociażby na serię Fresków). Tytuł i tak mówiłby wszystko. Tutaj artysta postawił jednak nie na przedstawienie powierzchowności samego aktu, co na jego konsekwencje i wydźwięk moralny. Dzięki temu zdrada niekoniecznie musi być kojarzona ze sferą seksualną (choć to, z pewnością, jest pierwsze skojarzenie), ale zyskuje pewien aspekt ogólny (na przykład zdrada przyjaciela, zdrada ojczyzny, zdrada ideałów, etc.). Elementy ikonograficzne są w tym przypadku dość jednoznaczne – przede wszystkim uschłe, bezlistne drzewa. Cieliste, oślizgłe, ślimakopodobne stwory o przypominających penisy głowach również nie wymagają wyjaśnienia. Ten obraz zdaje się krzyczeć do odbiorcy – bardzo zresztą ostro: „W zdradzie nie ma niczego fajnego! Zdrada to obrzydliwy syf!”.
Ważnymi obrazami w twórczości artysty, a niedocenianymi (zwykle rzeczy ambitne nie są doceniane przez szerokie grono odbiorców) są: Polska oraz niezatytułowany obraz przedstawiający całą rzeszę mały stworków przypominających Teletubisie – wszystkie bez wyjątku wpatrują się w wielki ekran kina domowego.
Pierwsza praca jest znakomitym spostrzeżeniem dotyczącym naszego kraju. Polska jest takim właśnie niedorozwiniętym pegazem-centaurem, którego miniaturowe skrzydełka nie są w stanie unieść na tyle wysoko, by mógł skosztować jabłka symbolizującego tutaj rajski owoc. Jabłko nie oznacza jednak owocu z drzewa poznania dobrego i złego, ale po prostu dobrobyt i rozwój, a to jest współczesny raj na ziemi. Skąd się wzięła taka degeneracja pegaza-centaura, taka smutna w skutkach mutacja? Dobry obserwator naszego życia społeczno-politycznego z pewnością wie. Dla pozostałych to i tak bez znaczenia. Bardzo to krytyczne spojrzenie na Polskę i zdecydowanie trafna konkluzja.